Zuzanna Pietruszyńska - absolwentka 2016 oraz Konrad Pietruszyński - absolwent 2020 postanowili zadbać o ważną część nowogrodzkiej historii - miejsce pamięci narodowej - kamienną płytę. Płyta upamiętnia miejsce śmierci 10 Polaków, zamordowanych przez powieszenie podczas II wojny światowej. Powstanie płyty oraz kopca, na którym została ona w 1966 roku posadowiona było zasługą harcerskiej drużyny działającej wówczas na terenie Nowogrodu.
Taką relację przygotowała Zuzanna z Konradem.
"Rzadko się odzywam na tematy historyczne, bo czuję, że posiadam zbyt małą wiedzę. Tym razem jednak postanowiłam coś powiedzieć. Kilka lat temu dowiedziałam się o istnieniu miejsca pamięci o fragmencie Polskiej historii. O miejscu gdzie zginęli niewinni ludzie, którzy mieli swoje życie, rodziny i obowiązki. Zostali oderwani od codzienności na wieczność przez to, że ktoś chciał czegoś więcej niż zwykłego szacunku, przez to, że ktoś uważał się za nadczłowieka i myślał, że należy się mu coś więcej niż komuś innemu.
Razem z Konrad Pietruszyński, który był pomysłodawcą, postanowiliśmy, że takie miejsce nie powinno być zapomniane. W szczególności, że ktoś o nim wie i ma siłę, by o nie zadbać. Udaliśmy się tam i wykorzystaliśmy około 8 godzin naszego wolnego czasu. Wydaje nam się, że było warto.
Poniżej umieszczam zdjęcia płyty, która została tam umieszczona ponad 50 lat temu oraz historie, którą chciałabym przedstawić w swój sposób.
III IV 1942
Wróciłem dzisiaj do domu przerażony, czuję, że dzisiejszy dzień nie przyniesie nic dobrego. Cały czas się denerwuję przez tych dwóch oderwanych od rzeczywistości, delikatnie mówiąc, gnojków. Chodzą sobie tutaj jak po swojej ziemi, jeszcze wyżywają się na Bogu ducha winnym człowieku. Dumni „członkowie Hitlerjugend”, ciekaw jestem z czego oni są tak dumni. Niewinnego człowieka tak potraktować, jeszcze nie w pełni zdrowego!! Tak, dziś do Ciechanowskiego się dobrali. Za co? Nie wiem, on sam nie wie co robi, oni zdaje się podobnie...
Na szczęście na szyderstwach dziś się skończyło, trochę go poturbowali ale znając ich możliwości, to nie będzie koniec.
IV IV 1942
Sąsiad dziś do mnie przyszedł, słyszał rozmowę, z której wynikało, że Ciechanowski będzie miał problemy. Sprawą zainteresowała się żandarmeria. To już tylko kwestia czasu, a zostanie wezwany na przesłuchanie. Po co do cholery? Ten człowiek nic nie zrobił... Modlić się tylko zostało, żeby nikt więcej ze wsi na tym nie ucierpiał.
IX IV 1942
Stało się. To oni zaczęli. Ciechanowski nie żyje, zabili go. Ja sam chyba ledwo z życiem uszedłem. To był chyba najbardziej stresujący czwartek w moim życiu. Aresztowali nas, nikt nawet nie odważył się zapytać dlaczego. Dziwi mnie, że nadal mogę jeszcze myśleć. Nie wiem czy ucieczka z aresztu była dobrym pomysłem ale może to dało nam kilka godzin życia więcej, a może oni odpuszczą, może to była mała wygrana. Teraz siedzę w kościele i zastanawiam się czy ten koszmar się skończył. Siedzimy tu już kilka godzin, widzę tu chyba każdego, kogo zdążyłem poznać. Pomyśleć, że za kilka dni przyszedłbym tu z własnej woli się pomodlić, a teraz? Nawet w Domu Bożym nie da się czuć bezpiecznie. Czuje łzy w oczach ale wiem, że nie na to teraz czas.
XXVI IV 1942
Nigdy wcześniej nie widziałem naraz tak wielu Niemców. Nie mam pojęcia co się dzieje i czy ma to jakiś związek z wydarzeniami ostatnich tygodni. Wiem, że znów kogoś aresztowali. Boję się wyjść na ulicę. Wszędzie widzę żandarmerie, wojsko, a nawet gestapo.
XXVII IV 1942
Przyszli do mnie. Ledwo co wstałem, a już usłyszałem nieprzyjazne pukanie do drzwi, odpowiedniejszym słowem byłoby walenie w drzwi. Przeraziłem się, tu jest przecież moja żona, moje dzieci. Kamień mi z serca spadł, gdy usłyszałem, że mam się tylko stawić o ósmej na posterunku. Z jednej strony szczęście, z drugiej czuję, że nic dobrego to mi nie przyniesie.
Ósma, ustawiają nas w kolumny. Obok mnie stoi jeszcze czterech innych mężczyzn. Tak naprawdę widzę tu każdą znajomą męską twarz. Prowadzą nas w kierunku cmentarza. Już nie czuję strachu. Wiem, że to koniec, jeszcze nie wiem dla kogo dokładnie. To pewny koniec. To co widzę mnie sparaliżowało. Dwie szubienice, na każdej 5 sznurów. Minimum dziesięć ofiar. Dziesięć niewinnych osób dziś straci życie.
Słyszę. Ty! Ty! Ty! Idę. Słyszę. Ktoś wygłasza przemówienie. Czuję sznur na mojej szyi. Słyszę. Za jednego Niemca, zginie dziesięciu Polaków. Choć ledwo stoję, z ust wyrywa mi się krzyk. „Niech żyje Polska! Niech żyje Polska! Niech...”.
Zaraz, ja żyje. O Boże, żyje! Lina się zerwała. Boże, czy to koniec na dziś? Boże, czy wrócę dziś do domu?
Oni znów gdzieś nas prowadzą. Idziemy do kościoła. Ja i... Jego twarzy poznać nie mogę...
Stoję pod kościołem, jakiś Niemiec stoi za mną. Łza za łzą, oddech za oddechem. Polsko, kocham Cię, nie zdążyłem zawalcz.."
Koleje miejsce związane z tymi tragicznymi wydarzeniami to pomnik znajdujący się obok kościoła parafialnego ufundowany przez mieszkańców Nowogrodu, na którym znajduje się napis:
"OFIAROM MORDU HITLEROWSKIEGO
ZAMORDOWANYM DN. 27-IV- 1942
KILIŃSKIEMU LEONOWI
MIESZCZYŃSKIEMU JANOWI
RUMIŃSKIEMU FRANCISZKOWI
WIŚNIEWSKIEMU BOLESŁAWOWI
WITKOWSKIEMU CZESŁAWOWI
I PIĘCIU INNYM NIEZNANEGO NAZWISKA
W DOWÓD CZCI i PAMIĘCI
MIESZKAŃCY GMINY NOWOGRÓD"
Gratulujemy Zuzi i Konradowi zaangażowania i pięknej patriotycznej postawy,
mamy nadzieję, że inni będą z Was brali przykład.